wtorek, 28 stycznia 2014

kiedy leżę

 
Kiedy ja tak leżę i leżę to oni spędzają czas razem.  I tak mi się wydaje, że to dobrze bo w końcu D. tyle razy martwił się o jego więź z Manią, że jak płakała to uspokajała się u mnie, jak zasypiała to w moich ramionach, pierwsze jej słowo to było "mama" zaraz po sławetnym "koo" (tak, tak... Mania najpierw nauczyła się nazywać naszego psa a potem nas). Aż w końcu przyszedł dzień kiedy moja córeczka zapomniała słowa "mama" i zaczęła wołać tylko "tata". Teraz zasypia wtulona w Jego ramię a zabawa ma sens tylko w Jego towarzystwie. Obecnie wszyscy czekamy na kolejnego urwisa i wiemy, że Mania będzie starszą siostrą na medal a nasz Okruszek kolejnym cudownym dzieckiem. Nie mam też wątpliwości, że zamiast marudzić "że odleżyn dostanę..." to  powinnam się cieszyć bo mogę poczytać i ... POLEŻEĆ. Zdaję sobie sprawę, że książka w moich rękach zawita być może za kilka dobrych miesięcy. A jak oni tak spacerują i potem patrzę na dowody, które ze sobą przynoszą: czarne rękawiczki, brudna pupa i kolana w kombinezonie to zastanawiam się czy ich wypady to nadal spacery... czy może wycieczki o tytule gleboznawstwo. Bądź co bądź póki oboje wracają z nich zadowoleni wszystko jest dobrze. A ja mam czas dla siebie, tzn dla mnie i naszego Okruszka.  

środa, 22 stycznia 2014

wyjątkowe dni i małe święta







Mam już ostatnią babcię i coraz częściej o niej myślę. Bo jak się  jest bezdzietnym to czas jakoś tak przepływa obok i święta i inne okazje też.  Dzień babci był obowiązkiem a nie przyjemnością. Pakowałam czekoladki (kupione przez mamę) i w progu rzucałam tendencyjne "wszystkiego najlepszego", szybki buziak w pomarszczony policzek i wio do domu, do swoich zajęć, bo przecież książka niedoczytana, zadanie nie odrobione a dzień powoli się kończy... O zgrozo podobnie "celebrowałam" dzień matki... Aż w końcu nastał czas kiedy wszystko się zmieniło. Bo dookoła wszyscy mówili "jak urodzisz dziecko to świat się zmieni" i faktycznie się zmienił, ale nie wiem czy wszystkim, którzy powtarzali to zdanie z uporem maniaka o taką zmianę chodziło. Wraz z Manią pojawiły się pieluchy, nieprzespane noce, brak cierpliwości... ale też uśmiechy, piski, pierwsze kroki i to słodkie "mama"... ale dla mnie najważniejsze były inne zmiany. Zaczęłam doceniać moją mamę i babcię. Bo gdyby nie te kobiety to nie wiem czy byłabym tym kim dziś jestem. Jedyne czego żałuję to fakt, że zrozumienie tej prostej zależności zajęło mi tyle lat. Będę robić wszystko, żeby Mania zawsze doceniała swoich dziadków bo w życiu nic nie wiadomo i żeby nie żałowała straconego czasu i tych wyjątkowych dni.
Wczoraj wzruszałam się kiedy Mania zaciskała te swoje małe paluszki na obrazkach dla dziadków, których nie chciała im oddać, a potem posyłała im buziaczki. Bo tak właśnie trzeba celebrować te małe święta - po to je ktoś wymyślił żeby w gonitwie po życiu chociaż na chwilkę się zatrzymać i pobyć  z drugim, wyjątkowym człowiekiem.

poniedziałek, 20 stycznia 2014

grudzień



W grudniu okazało się, że choinka była za duża,  cytrusy zjadane codziennie odwdzięczyły się wysypką, a przed świętami padł bezwzględny nakaz leżenia. Nowy Rok witaliśmy dwa razy. A postanowienia nowo- zeszło- roczne nadal wiszą na lodówce i czekają na podsumowanie bo na tegoroczne jakoś nie mamy weny.