środa, 24 grudnia 2014

Spokojnych, Wesołych, Ciepłych...




i rodzinnych! Takich swojskich, pachnących cynamonem, mandarynkami i kto czym lubi. Żeby te Święta były po prostu miłe i każdy mógł je spędzić po swojemu.

poniedziałek, 22 grudnia 2014

na złoto, na bogato, po wsze czasy

Dobrych kilka miesięcy temu miałam ogromną przyjemność uczestniczyć w dwóch zacnych uroczystościach. Dwie wyjątkowe Pary obchodziły 50cio lecie ślubu. Mało tego obie uroczystości odbyły się w ten sam weekend. Złote Gody były rodzinne ale i huczne i wcale mnie to nie dziwi, bo jak pomyślę ile lat żyją ze sobą to aż ciarki mnie przechodzą. Jednak się da. Da się moi mili żyć z  kimś tyle lat. Dzielić trudy, radości, chleba okruszki, dole i niedole, wspierać się czasem mocniej czasem mniej ale mimo wszystko być RAZEM, ze sobą, nie obok siebie. Pięknie.

piątek, 19 grudnia 2014

cudna Laura

Fotografowanie dzieci zawsze sprawia mi radość. Są takie szczere, o nic nie trzeba je prosić. Samo się dzieje. Laura w magicznym miesiącu grudniu odchodziła swój roczek. Także świąteczna atmosfera sama wprosiła się na sesję.

sobota, 9 sierpnia 2014

takie małe wakacje





W tym roku postanowiliśmy udać się na bardzo ekspresowe wakacje. Trzy dni, najpierw Karków potem Zakopane. Było słońce, lody, pyszna lemoniada, góry, gofry, spacery, rzeka, barany, krowy, konie a nawet duży smok co ogniem zionie. Czegóż chcieć więcej! Ot takie małe wakacje.
Mania rozgadała się na dobre, choć nie zawsze ją rozumie - gada bez przerwy. Witamy w etapie "a co to jest?"

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

OFF



Pierwszy festiwal muzyczny Mania ma za sobą. Ogólne wnioski: raczej zadowolona, preferuje lżejsze granie gitarowe (pierwszy zespół na który ją zabraliśmy trochę zmiażdżył dźwiękami - Perfect Pussy), spontaniczne tańce w wyniku muzycznych uniesień trwają do czasu aż ktoś obcy się dołączy, bez lodów się nie obędzie, ulubione miejsce na OFF festiwalu- PIASKOFFNICA z dużą huśtawą na drzewie.
Wnioski matczyne: dobrze ruszyć się z domu! Było lekko deszczowo, kawa smakowała wyjątkowo dobrze, odbyło się zaskakujące acz miłe spotkanie, Mania nie była marudna, za rok pojedziemy znów. 
Oczywiście maupka padła po kilku fotach więc poratował mnie aparat w komie ale cóż...

piątek, 11 lipca 2014

ogarnięci...

w sumie to nie tak do końca. To już moja trzecia próba powrotu do "świata". Musze przyznać, że zdecydowanie lepiej idzie mi prowadzenie pamiętników papierowych. Ale gdyby tak nie daj Bóg się zapodziały to niech chociaż tutaj pozostanie mała namiastka naszej codzienności. Tymcio rośnie dosłownie jak na drożdżach a Mania codziennie sprawdza moją nerwową  wytrzymałość. I przyznaję, że jestem mało odporna, więc specjalnie nie musi się wysilać, żeby wyprowadzić mnie z równowagi. Na ściennym kalendarzu wykreślam dni, o których wolałabym zapomnieć i co? jest ich coraz więcej... Do diaska! Zawsze naśmiewałam się z tzw buntów i chyba jeden nas dopadł, choć to może tylko skomplikowany charakterek małej odkrywczyni świata. Chwila, chwila, żeby nie było tak no.. nostalgicznie  to  często i gęsto jest cudownie. Na przykład wtedy kiedy Mania siedzi i mruczy pod nosem "kocham" a jak zapytam kogo, odpowiada "Tymusia". I co wtedy? Matka się cieszy, bo przecież mogła go nie polubić. Nikt nie musi tak od razu kochać swojego rodzeństwa zwłaszcza kiedy to mniejsze zagarnia w większości uwagę mamy... Także u nas jest cudownie!

piątek, 21 marca 2014

dzień za dniem

Już ponad dwa tygodnie jesteśmy razem - w powiększonym składzie. Jak to w życiu bywa "czasem słońce czasem deszcz". Są dni kiedy marzę aby podzielić się  na pół i być równocześnie z Manią i Tymem, niestety tak się nie da i za każdym razem mój wybór (a raczej konieczność) kończy się strasznym płaczem jednego lub drugiego Okruszka. Marysia jest jednak wojowniczką i potrafi wywalczyć swoje, do tego stopnia, że czasem zasypia na stojąco.   

środa, 19 marca 2014

wyjątkowy marzec


Przyszło do nas nowe...  nowe dziecko, nowe wyzwania,nowe wzruszenia, nowy plan dnia, nowe zmęczenie, nowe obowiązki... nowe życie. Będziemy świadkami pierwszych uśmiechów, kroków, stłuczonych kolan i pierwszych słów.  
Manisia obchodziła też swoje 1,5 roku, na tę okazję zdecydowała się na swój pierwszy w życiu kucyk. A ja? powoli odnajduję się w roli matki dwójki maluchów i mogę powiedzieć, że łatwo nie jest ale każdy całus Mani i uścisk małej dłoni Tymona rekompensują mi te gorsze chwile. Bo przecież zawsze mogło być gorzej...

poniedziałek, 24 lutego 2014

ostatki

Oj tak, końcówka jest zdecydowanie najgorsza.  To już nawet nie kwestia ociężałego samopoczucia ale ciągłego czekania. Nie jestem cierpliwa. Wolałabym jak Mania przespać wszystko i obudzić się tuż przed, ba! A nawet po.  Marzenia. Minęły walentynki, które świętowaliśmy koktajlem i batonikami z musli. Teraz już tylko czekamy a z Manią celebrujemy ostatki bycia jedynakiem.