środa, 22 stycznia 2014

wyjątkowe dni i małe święta







Mam już ostatnią babcię i coraz częściej o niej myślę. Bo jak się  jest bezdzietnym to czas jakoś tak przepływa obok i święta i inne okazje też.  Dzień babci był obowiązkiem a nie przyjemnością. Pakowałam czekoladki (kupione przez mamę) i w progu rzucałam tendencyjne "wszystkiego najlepszego", szybki buziak w pomarszczony policzek i wio do domu, do swoich zajęć, bo przecież książka niedoczytana, zadanie nie odrobione a dzień powoli się kończy... O zgrozo podobnie "celebrowałam" dzień matki... Aż w końcu nastał czas kiedy wszystko się zmieniło. Bo dookoła wszyscy mówili "jak urodzisz dziecko to świat się zmieni" i faktycznie się zmienił, ale nie wiem czy wszystkim, którzy powtarzali to zdanie z uporem maniaka o taką zmianę chodziło. Wraz z Manią pojawiły się pieluchy, nieprzespane noce, brak cierpliwości... ale też uśmiechy, piski, pierwsze kroki i to słodkie "mama"... ale dla mnie najważniejsze były inne zmiany. Zaczęłam doceniać moją mamę i babcię. Bo gdyby nie te kobiety to nie wiem czy byłabym tym kim dziś jestem. Jedyne czego żałuję to fakt, że zrozumienie tej prostej zależności zajęło mi tyle lat. Będę robić wszystko, żeby Mania zawsze doceniała swoich dziadków bo w życiu nic nie wiadomo i żeby nie żałowała straconego czasu i tych wyjątkowych dni.
Wczoraj wzruszałam się kiedy Mania zaciskała te swoje małe paluszki na obrazkach dla dziadków, których nie chciała im oddać, a potem posyłała im buziaczki. Bo tak właśnie trzeba celebrować te małe święta - po to je ktoś wymyślił żeby w gonitwie po życiu chociaż na chwilkę się zatrzymać i pobyć  z drugim, wyjątkowym człowiekiem.

Brak komentarzy: